Kamperowe zwiedzanie

Zwiedzać, poznawać nowe miejsca, ludzi, leniuchować, relaksować się, nie robić nic, bawić się, wygłupiać, być cały czas z dzieckiem, robić wszystko dla dziecka. Co robić na rodzinnych wakacjach? Czy można pogodzić te wszystkie rzeczy?

Moim zdaniem trzeba wybrać na czym najbardziej Wam zależy i później realizować swój wakacyjny cel.

Oczywiście należy wziąć pod uwagę swoje dziecko/dzieci, bo ich potrzeby są bardzo ważne.

Jak wyglądała nasza kamperowa wyprawa?

Przyznam, że nie nastawialiśmy się na wielkie zwiedzanie, choć mieliśmy ochotę zobaczyć nowe miejsca, zwłaszcza, że z opowieści znajomych i opisów Roztocze i wschód Polski są przepiękne.

Jednak nie w głowie nam było wczesne wstawania (nawet nasza trzylatka lubi spać do 9 – 10 rano  :)). Nie chcieliśmy robić nic w pośpiechu i absolutnie nic „zaliczać” i odhaczać.

Postawiliśmy na spontaniczność i luz. Co ma być to będzie.

Pierwsze 4 noclegi w Zwierzyńcu, na miejscu dowiemy się co warto zobaczyć, gdzie warto pojechać.

Wstawaliśmy zazwyczaj około godziny 9 (kilka razy nawet po 10 ). Leniwie zbieraliśmy się do życia, tylko Miśka, od otworzenia oczu była gotowa do zabawy, wiadomo, jak  to energiczna trzylatka :).

Toaleta, śniadanie  i planowanie dnia. Zazwyczaj zaczynaliśmy do zabaw z Msią.

Później objazd okolicy rowerem lub wycieczka kamperem.

Będą w Zwierzyńcu zobaczyliśmy:

  • oczywiście Zwierzyniec
  • odbyliśmy wycieczkę pociągiem do Szczebrzeszyna, zobaczyć chrząszcza.
  • pojechaliśmy na całodniową wycieczkę: Krasnobród, Susiec, Józefów

Na następne 4 noce pojechaliśmy nad Jezioro Białe do Okuninki.

Po drodze spędziliśmy cały dzień w Zamościu. Najpierw 3 godziny w ZOO, później prawie 3 godziny w mieście (nie daliśmy już rady zwiedzać sami więc pojechaliśmy Meleksem na godzinną  wycieczkę po największych atrakcjach, było super).

Będąc nad Jeziorem Białym dużoy  leniuchowaliśmy, plażowaliśmy, korzystaliśmy z kąpieli w cudownie, czystym jeziorze. Był czas na zabawy w berka, chowanego, granie w piłkę nożną, jazdę rowerem do sklepu. Takie prawdziwe, rodzinne wakacje. Gdzie dużo czasu poświęcasz dziecku, nie spieszycie się , nie ma nerwowej atmosfery. Nie ma napięcia, że coś trzeba.

Pojechaliśmy na jedną, dłuższą wycieczkę rowerową do Włodawy.

Dla naszej rodziny to były fantastyczne wakacje.

Dużo luzu, przebywania na świeżym powietrzu, późnych śniadań, trochę wspólnego gotowania, mnóstwo zabawy i czasu dla córeczki.

W drodze powrotnej spędziliśmy jeszcze noc i dzień na fantastycznej agroturystyce Pod Rościuszkiem, koło Nowej Dęby. Mnóstwo zwierząt, które były nie lada atrakcją zarówno dla Michaliny jak i dla nas.

Ostatnią noc spędziliśmy w Tarnowie. Okazuje się, że pola namiotowe, gdzie mogą również przebywać kampery są prawie w środku pięknych miast.
Na polu w Tarnowie mieliśmy wszystko co powinno być do swobodnego kamperowania, a na koniec bez problemu mogliśmy doprowadzić nasz kamper do oddania  go właścicielom ( spuszczenie szarek wody, opróżnienie toalety, posprzątanie).

Myślę, że napiszę jeszcze dla Was w późniejszym czasie bardziej szczegółowy przewodnik/poradnik o naszej kamperowej wyprawie. Chcecie?

Pozdrawiam

Justyna