Kaper zamówiony, do wyjazdu sporo czasu, jednak trzeba pomyśleć o konkretnym miejscu gdzie będziemy spali.
Przyznam, że tym tematem zajęliśmy się tak na prawdę na dzień przed naszym wyjazdem.
Co prawda trochę wcześniej przeszukiwałam internet pod kątem kempingów na Roztoczu, ale po pierwsze nie było ich za wiele, po drugie nie miałam zbyt dużo czasu.
Dzień przed naszym wyjazdem zadzwoniłam do kilku miejsc i wybrałam to, do którego pojedziemy.
Brałam pod uwagę lokalizację, ponieważ o innych rzeczach, które są ważne przy wyborze kempingów po prostu nie wiedziałam.
Chciałam żeby było blisko kilku atrakcyjnych miejsc.
Padło na Zwierzyniec, Kemping Echo.
Jechaliśmy dosyć długo. Choć to tylko 325km, nasza podróż trwała około 8 godzin. Dlaczego – zapytasz.
Pierwszy raz kierowałam kamperem więc jechałam dosyć wolno około 100km na godzinę. Nigdzie nam się nie śpieszyło. Poza tym jazda taką prędkością jest ekonomiczna, zakładając, że takie auto może spalać około 18 litrów na 100km. Zatrzymywaliśmy się kilka razy, bo choć nasza córeczka była bardzo podekscytowana, trochę się niecierpliwiła. Było bardzo gorąco więc też chcieliśmy żeby miała co jakiś czas trochę ruchu.
Do Zwierzyńca dojechaliśmy około godziny 20.00. Bez problemu znaleźliśmy nasz kemping. Zakwaterowaliśmy się:
- dokonaliśmy opłaty za kemping
- dokonaliśmy opłaty za prąd, który podłączamy do naszego kampera
- dokonaliśmy opłaty za korzystanie z wody (łazienki, toalety i myjni naszych naczyń)
- razem za dzień wyszło 63zł za nas wszystkich
- dostaliśmy numerek
- pojechaliśmy wybrać miejsce (Pan powiedział, że obojętnie gdzie. Musieliśmy tylko pamiętać, żeby być blisko latarni – one mają przyłączenie do prądu).
Wybraliśmy miejsce i zaczęliśmy nasze kamperowe życie. W kamperze nie musisz się rozpakowywać, pakować, wszystko wozisz ze sobą. Jedyne co trzeba zrobić to ewentualnie rozłożyć „dywan”, markizę, stolik i krzesełka.
Kemping był dość spory, z domkami i miejscem na namioty, przyczepy i kampery.
Miał łaźnię z toaletami i prysznicami, kuchnio-jadalnię, gdzie można było przyrządzać posiłki (my mieliśmy swój kamper więc nam się tylko przydała do mycia naczyń). Świetną rzeczą, która była na tym kempingu było miejsce do spuszczania szarej (brudnej) wody i nieczystości z toalety oraz możliwość nabrania nowej wody.
Za bramą kempingu była Biedronka (przyznam, że na początku trochę to dziwnie wyglądało, jednak później dostrzegliśmy zalety – chodzenie z Misią na małe zakupy było fajną, poranną czynnością).
Przyjechaliśmy w czwartek – Boże Ciało , wyjechaliśmy w poniedziałek. Przez weekend było sporo ludzi, w niedzielę rano prawie wszyscy wyjechali.
Czy było głośno? Ponoć tak, z soboty na niedzielę ktoś urządzał głośną imprezę, jednak ja nie słyszałam, ponieważ zawsze na wyprawy zabieram zatyczki. Misia spała bez problemu, więc i ja miałam spokojny sen.
Jednak przyznam, że z niedzieli na poniedziałek, jak wszyscy wyjechali było extra.
Wyposażenie kempingowe jest dosyć stare, jednak mi to nie przeszkadzało.
Ponoć też ludzie skarżyli się na brak ciepłej wody! Fakt musiałam się raz umyć w zimnej, a raz zrezygnować z kąpieli, bo była lodowata, jednak dla mnie nie była to tak zła rzecz, żebym zaprzątała tym sobie głowę. Udawało mi się natrafić na momenty ciepłej i z niej korzystałam.
A co z Misią? Wymyśliliśmy sposób. Zabraliśmy konewkę (ponieważ tylko tak można jej umyć głowę). Więc Misia kąpała się w naszej łazience przy użyciu konewki. Mieliśmy świetna zabawę :).
Przyznam, że drugi raz bym również przyjechała na ten kemping. Przemiła obsługa, mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Może nie luksusy, ale tym sobie nie zaprzątaliśmy głowy.
Zostaliśmy tam 4 noce.
Później udaliśmy się w kierunku Jeziora Białego w Okunince.
Tak samo jak poprzednio, na dzień przed wyjazdem znaleźliśmy nowy kemping nad jeziorem.
Ten kemping znajduje się przy Ośrodku Rehabilitacyjno-Wczasowym Astur. Zobaczcie jak mniej więcej wygląda cały ośrodek:
Pole kepingowe położone wśród drzew. Nie jest za duże, ale klimatyczne. Może przeszkadzać główna ulica, która znajduje się w pobliżu, jednak nam to nie przeszkadzało.
Po przyjeździe udaliśmy się do recepcji. Przyjęto nas bardzo miło.
Dokonaliśmy opłat (świadczenia podobne jak wcześniej) trochę drożej niż poprzednio 80zł za dobę, za wszystko.
Po „meldunku” poszliśmy zobaczyć teren ośrodka. Przyznam, że ucieszyłam się bardzo: plac zabaw – nieduży, ale wystarczający, prywatna plaża, super piasek, bardzo czysta woda. Ośrodek jest z dostępem do plaży, więc my z naszego kampera mieliśmy 2 minuty na plażę – rewelacja!!!
Teren ośrodka bardzo zadbany. Dodatkowo jest kawiarnia, bar, można zmówić domowe, proste obiady czy kolacje.
Nasze łazienki, toalety i miejsce do mycia naczyń nowe, dobrze zadbane i z gorącą wodą cały czas.
Nie ma tutaj tylko miejsca na spuszczanie wody i nieczystości.
Jednak wszystko jest cudowne, aż żal wyjeżdżać.
Muszę jeszcze dodać, że jest to niezwykłe miejsce, pomimo tego, że jest główny budynek, mnóstwo domków i miejsce na namioty, przyczepy i kempingi, nie ma tutaj tłoku. Teren jest tak duży, że każdy znajdzie dla siebie ustronne miejsce. Dodatkowo ta prywatna plaża, nie zatłoczona (oczywiście w tym czasie kiedy my jesteśmy czyli końcówka czerwca).
Po drugiej stronie jeziora to już turystyczny deptak. Przejechaliśmy dookoła całe jezioro i sądzimy, że to jest dla nas najlepsze miejsce. Chcemy tutaj wrócić.
Co Ci zdecydowanie ułatwi życie na kempingu:
- możliwość podłączenia się do prądu
- łazienki, toalety
- ciepła woda
- miejsce do mycia naczyń
- miejsce do gotowania
- miejsce do spuszczenia szarej wody i nieczystości z toalety
- możliwość napełnienia nowej wody
Dla mnie oba kempingi są fajne. Jak tylko będziemy mieli możliwość wrócimy do nich, a przede wszystkim je polecamy!
Pozdrawiam
Justyna